piątek, 8 kwietnia 2011

Odetnij się od pesymistów

W pewnym momencie zauważyłam, że zaczynają mnie drażnić ludzie wokół mnie, kórzy ciagle na wszystko narzekają. Że pogoda jest nie taka, że pieniedzy za mało, że szef ich zadręcza, ze w domu się nie układa, że nie mają czasu dla siebie, i tak w kółko, jaki by temat nie podjąć to wstzstko jest dla nich nie tak.
Będąc wśród nich ja tez stawałm sie makontentką i tak jak oni narzekałam na wszystko, ale...
Kiedyś, przyjaciel powiedizał do mnie "Spójrz na siebie, jesteś szcześciarą, masz wszystko czego chcesz, pracę, mieszkanie, pieniadze, fajnego szefa, zdrowe dziecko, czego kobieto marudzisz" Długo trwało zanim dotarło do mnie, ze to przecież prawda. Jestem szczęściarą, przecież mogło mi się trafić dużo gorsze żcyie, mogłam byc bezrobotna, bez pieniedzy, bez mieszkania, chora. A ja przecież mam to czego nie ma wiel osób
Przestałam narzekać. Nie tak od razu, ale za każdym razem kiedy coś mi się wymknęło niechcacy, zaczełam sie ganić za każde negatywne słowo. Zaczełam dostrzegą także małe drobiazki, które powodują, ze chce się bardziej i abrdziej. Codziennie dziękuję za wszystko co mam, dostrzegam promień słońca o poranku w oknie, widzę wokól siebie jedynie miłych ludzi.
Wszsytko co negatywne, pesymistyczne i jęczące staram sie zostawić w tyle.
Kazdemu polecam takie podejście. Świat wtedy staje sie piękny

wtorek, 5 kwietnia 2011

Zmienić marzenia w rzeczywistość

Jestem osobą niecierpliwą. Wszystko najchętniej chciałabym mieć zawsze już i natychmiast. czekanie jest dla mnie udręką. A czekanie na coś miesiącami, doprowadza mnie do zwątpienia, łatwo sie wtedy zniechęcam i porzucam mój pomysł (marzenie), szukam nowego łatwiejszego do zrealizowania.
Żeby się przekonać, że sma chęć i pragnienie jest w stanie sie zrealizować, zaczęłam w związku z moim brakiem niecieprliwości od prostych rzeczy, takich jak pogoda, telefon, mail itp.
Grunt to uwierzyć, że moge wszystko, że moja siła jest nieograniczona. A wtedy dzieje sie wszystko... tak jak chcę.
Będąc na urlopie w Bułgarii, po tygodniu upału tak koszmarnego, ze piasek na plazy parzył w gółe stopy, a skóra na ramionach skierrczała mi od oparzeń słonecznych, zamarzyłam sobie chmury i brak słońca przez najbliższe kilka dni. To było dla mnie tak oczywiste, że tak ma być, że zaplanowałam sobie wycieczkę, co w noramalnym upale nie było wręcz możliwe. Jak myśicie, jaka była pogoda przez następne kilka dni ?
Dokładnie taka jak chciałam.

Marzenia się spełniają

Marzenia się spełniają. Wiem to dzisiaj na pewno. Wiem też, ze zajeło mi duzo czasu aby to zrozumieć. Widać nie jestem zbyt inteligentna, inni łapią to szybciej. No cóż, ja potrzebowałam około 40 lat, żeby tą prostą rzecz zrozumieć. Cieszę się dzisiaj jednak, że tylko tyle. :-)
Dziś mogę powiedzieć, że widocznie tyle lat potrzebowałam na zrozumienie, czego tak na prawdę chcę od życia, jakie są moje marzenia, co jest mnie w stanie uszczęśliwić i dać permanentną radość. Tyle lat potrzebowałam na nauczenie się cierpliwości oczekiwania na spełnienie tego co sobie założyłam. I wreszcie tyle lat potrzebowałam na znalezienie najlepszej dla mnie drogi do osiągnięcia mojego celu.
Wiem też, że każdy musi odnaleźć swoją drogę sam, moim zdaniem nie ma jedynej recepty. Droga w każdym przypadku jest podobna i tego mozna się nauczyć, ale cel musi byc indywidualny, jedyny, po prostu nasz. Bo nalezy pamieteć, że obce cele mogą się po pierwsze nie spełnić, a nawet jeśli sie spełniają droga do nich moze byc trudna i wyboista.

Transerfing rzeczywistości

Moja przygoda z ezoteryką zaczeła się kilka łądnych lat temu. Patrząc na otaczajacy świat zaczełam dostrzegać, że jedni mają to co czego chcą z wielką łatwością, robia to co lubią i jeszcze im za to dobrze płacą. Ja byłam zawsze niezadowolona, sfrustrowana, zawsze chciałam czegoś innego niż miałam.
Wszystko zaczęło się od tony książek, które przeczytałam. Zapewne wielu z was zna większość tytułów i autorów, którzy starają się w jak najbardziej przystępny sposób przedstawić istotę przyciągania do swojego życia bogactwa i obfitości. Przeczytałam wiele z tych książek. Jedne były lepsze inne mniej przystępne. Z każdej pozostawało mi w głowie małe „coś”, czasem to była tylko myśl, czasem sposób patrzenia na pewne sprawy, czasem inne podejście. Kupowałam te książki i pochłaniałam, szukając najlepszej recepty na przyciągnięcie tego czego pragnęłam.
Któregoś dnia na pewnych warsztatach, któe też nie przyniosły niczego konkretnego do mojego żcyia, jeden z uczestników polecił mi książkę Vadima Zelanda "Transerfing rzeczywistości". Rzuciłam się na nią z wielką nadzieją. Jak zawsze ;-). Początek był troche nudny, wiec z trudem przebrnęłam przez pierwszy tom, do połowy drugiego. Potem książkę odłożyłam na półkę.
Po jakimś czasie wyjeżdzajac na urlop, zabrałam ze sobą drugi tom i kolejne. Chyba nadszedł właściwy czas, bo przeczytałam wszystkie książki, połykając je dosłownie. I wtedy zrozumiałam o co w tym wszystkim tak na prawdę chodzi....