wtorek, 5 kwietnia 2011

Transerfing rzeczywistości

Moja przygoda z ezoteryką zaczeła się kilka łądnych lat temu. Patrząc na otaczajacy świat zaczełam dostrzegać, że jedni mają to co czego chcą z wielką łatwością, robia to co lubią i jeszcze im za to dobrze płacą. Ja byłam zawsze niezadowolona, sfrustrowana, zawsze chciałam czegoś innego niż miałam.
Wszystko zaczęło się od tony książek, które przeczytałam. Zapewne wielu z was zna większość tytułów i autorów, którzy starają się w jak najbardziej przystępny sposób przedstawić istotę przyciągania do swojego życia bogactwa i obfitości. Przeczytałam wiele z tych książek. Jedne były lepsze inne mniej przystępne. Z każdej pozostawało mi w głowie małe „coś”, czasem to była tylko myśl, czasem sposób patrzenia na pewne sprawy, czasem inne podejście. Kupowałam te książki i pochłaniałam, szukając najlepszej recepty na przyciągnięcie tego czego pragnęłam.
Któregoś dnia na pewnych warsztatach, któe też nie przyniosły niczego konkretnego do mojego żcyia, jeden z uczestników polecił mi książkę Vadima Zelanda "Transerfing rzeczywistości". Rzuciłam się na nią z wielką nadzieją. Jak zawsze ;-). Początek był troche nudny, wiec z trudem przebrnęłam przez pierwszy tom, do połowy drugiego. Potem książkę odłożyłam na półkę.
Po jakimś czasie wyjeżdzajac na urlop, zabrałam ze sobą drugi tom i kolejne. Chyba nadszedł właściwy czas, bo przeczytałam wszystkie książki, połykając je dosłownie. I wtedy zrozumiałam o co w tym wszystkim tak na prawdę chodzi....

2 komentarze: